Prowadzę samochód do domu na Święta…

DSCN9745Przeżywamy właśnie „łajt krysmas”. Śnieg pada i zawiewa, mróz też zawiewa i wtłacza się do rękawiczek, do gałek ocznych, do nosów i wszędzie. Przeżyliśmy wprawdzie zeszłej zimy mrozy 35- stopniowe i w dniu zeszłorocznej rocznicy ślubu rozmrażaliśmy sobie rurę z wodą zanim uległaby ta rura rozsadzeniu. Rozmrażaliśmy też za pomocą grzejnika i farelki samochód, bo zamarzły mu pedały. Do tej pory jednak nie zdarzył nam się wspólny mróz i śnieg w okolicy Świąt.  Mrozi tak skutecznie, że nawet internet zamarza w przewodach i trzeba na nie regularnie chuchać, żeby jednostki internetu zwane magabitami płynęły. Mało tego, zimno rozsadziło nawet ruter, który zaniemógł i już nie rozdziela internetu na pokoje. Nie możemy się jednak w pełni cieszyć mrozem, bo mamy mnóstwo roboty.

Od rana dziś robimy różne rzeczy. DSCN9738Zupełnie rano poszliśmy do kapucynów na Mszę i skontrolować sytuację. Otóż ksiądz Piotr obiecał dzieciom, że jutro na pasterce rozlosuje 3 siatki prezentów. Jesteśmy niemal pewni, że dwie trzecie z tego to nasi odratowani przyjaciele. Po Mszy, przemarznięci aż po zatoki i po policzki i po gałki oczne poszliśmy do pobliskiego Madisona, który szczęśliwie był czynny. To wspaniałe, że w pobliżu kościołów w okresie zimowym są miejsca, gdzie można skorzystać z toalet, pogrzać łapy pod suszarką, a nawet napić się barszczu z kołdunami. Nie wiem po co te sklepy dookoła, ale miejsca ciepła i ciepłego posiłku są cudowne!

DSCN9715Wróciwszy, postawiliśmy naszą choinkę zdobytą po znajomości  w stojaku i owinęliśmy sześcioma łańcuchami najróżniejszych światełek. Czynność ta miała miejsce już dzisiaj ze względu na to, że choinka musiała stanąć na stole, aby nie powaliło jej dziecko, a na tej wysokości owijanie lampkami byłoby utrudnione. Reszta strojenia odbędzie się zgodnie z tradycją- na ostatnią chwilę. Ze stawiania choinki jest tylko jedno dobre zdjęcie.

Następnie wrócił synek i uśpiliśmy go, zjedliśmy bigos, który zapewniła babcia i przystąpiliśmy do procesu robienia pierniczków. DSCN9590Gdy zabrakło przyprawy pierniczkowej, masę ciastową wzbogacaliśmy wiórkami kokosowymi. W ten sposób powstało sporo pierniczków  i mnóstwo kokosanek o świątecznych kształtach. Dziurki robiliśmy słomką. Jutro spróbujemy zdobyć gdzieś wstążkę do nawleczenia ciasteczek. Oprócz ciasteczek na choinkę powstało tez kilka misiów i króliczków do przechowywania i admirowania.

Kolejnym questem było zdobycie ostatnich trzech torebek przyprawy do piernika w mieście. Uśpiwszy dziecko i zostawiwszy mu elektroniczną nianię do ewentualnej opieki, zeszliśmy do piwnicy farbować szyszki. Później upiekliśmy 3 pierniki Lolinki (mój blog jest aktualnie drugim, trzecim, czwartym  i piątym wynikiem wyszukiwania googli jeśli chodzi o piernik Lolinki). 4 pierniki, które mieliśmy do tej pory rozeszły się z ochami i achami nawet w towarzystwach międzynarodowych i pozaeuropejskich i przyniosły mi dobrą famę w tychże. Tym razem Mąż omyłkowo i bez pomyślunku wsypał cukier do mąki zamiast do jajek. Baliśmy się, że zamiast piernika wyjdzie nam omlet, ale ciasto przed DSCN9705upieczeniem wyglądało mimo wszystko dobrze. Niestety ja również chciałam przedobrzyć i do ciasta dodałam kilka łyżek powideł. Ponadto, ponieważ akurat dzisiejszy piernik ma być popisowy, zależało mi na nieprzypaleniu go. W efekcie mamy zakalec, a nawet 3, bo przecież piekły się razem i efekt domina zadziałał.

W tej chwili Mąż, który jest naszym nowym operatorem maszyny, szyje ozdoby, które będziemy dowieszać systematycznie aż do 2 lutego. I to szyje bez trzymanki! Moczymy też grzyby, bo liczymy, że jutro uda się zdylatować czas i gdzieś tam w zagiętej czasoprzestrzeni ulepić uszka. Grzyby moczą się w mleku, co jest procesem ich ulepszania. Bo schnąc, wyparowały wodę, a teraz pobierają mleko. Jutro musimy też udać się w miejsce odległe odebrać dawno kupioną książkę dla taty, o której ja regularnie zapominałam przez cały zeszły tydzień. Musimy też ugotować barszcz, bo przecież ja robię najlepszy.

DSCN9761