Nowa łazienka

DSCN0337Ten wpis powstał dla Lolinki, która nie wie co i jak. Jest niejako  (wpis oczywiście, nie Lolinka przecież) odą do nowej łazienki. A niejako opisem życia na walizkach. Bo chociaż jeszcze się nie zaczęliśmy pakować, to od dawna do niektórych rzeczy nie ma dostępu, a inne nie wiadomo gdzie są i nie ma szans nawet na próby ich odnalezienia przed przeprowadzką. A przeprowadzka, o zgrozo, za chwilę! Przykładem rzeczy, która zaginęła, są nożyczki do paznokci z zielonym uchwytem. A przykładem rzeczy, która nie zaginęła, lecz jest nie wiadomo gdzie, jest Dialog o Bożej Opatrzności Katarzyny ze Sieny. Mąż zamierza to czytać w Adwencie, a ja, nie spodziewając się, że będzie zamierzał, wsunęłam tomiszcze na tył jakiejś szafy z ubraniami i nie wiadomo, która z szaf to była. Przykładem rzeczy, do której nie ma dostępu jest kapelusz granatowy z tego wpisu. Ale nikt go akurat nie potrzebuje. Do bycia damą jest mi jeszcze dalej niż zwykle.

Nowa łazienka znajduje się nieopodal, rzut kamieniem w zasadzie, w Misim Domku. Ja bym kamieniem tak daleko nie rzuciła, ale ktoś wprawny by już mógł. Misi Domek jest wspaniały. Rodzice zasponsorowali prawdziwe cuda, a pan Tomek je wdrożył. Pan Tomek to przykład Tomka, który nie jest Ursusem. Nowa łazienka jest w stylu pseudo-meksykańskim, czyli misio-meksykańskim. Aktualnie trwa wybieranie pralki i lampy, które sponsorujemy już my osobiście. Widoczne na pierwszym zdjęciu dwie szafki tez sobie sami kupiliśmy korzystając z bonu rabatowego do jednego z marketów. Wybór, przed którym stoimy,  jest trudny, bo pralka musi się zmieścić we wnęce, zaś lampa musi pasować do stylu. W przypadku pralki nie wiem, czy kupić pralkę marki tureckiej z 5-letnią gwarancją i taniej, czy nieco drożej, pralkę z 2-letnią gwarancją i DSCN0326marki należącej do grupy marek polecanych. W przypadku lampy zastanawiam się od kilku tygodni i plan się zmienia wciąż. Ale od kilku dni wiemy, że lampę kupimy u rękodzielnika a nie w markecie. Początkowo mieliśmy mieć kinkiet i lampę, które by ze sobą korespondowały, ale na kinkiet jest tak mało miejsca, że może on być niemal brzydki (a na pewno tani, bo nie będzie go prawie widać), a lampa będzie za to ładna. Aż szkoda, że mamy osobny kibelek i goście nie będą każdorazowo zwiedzać naszej łazienki, bo jest taka ładna, ze powinni. A kibelek to zupełnie inna bajka. On też jest wyśmienity, ale bardziej po marynarsku. Dla naszego 3-letniego miłośnika żeglarstwa będzie jak znalazł. Szkoda tylko, że nie ma gdzie umieścić dużego lustra wbudowanego w koło sterowe.

Skoro już mowa o tych pomieszczeniach gospodarczych, to będzie też cudowna kuchnia. W środę był wielki dzień- Mąż nie poszedł przed południem do pracy, bo zamawialiśmy DSCN0344meble. Ostatnie decyzje rozstrzygały się w sklepie. A wszystko dlatego, ze środa była ostatnim dniem promocji, bardzo intratnej. Ursus ulewał wtedy na potęgę, a ja miałam tylko jedną chusteczkę do starcia jego ulewek z krzesła, na którym siedziałam. Wybór mebelków jednak nic nie rozstrzygnął. Teraz dopiero zaczęły się schody- trzeba wybrać sprzęt AGD, blat i podłogę, która będzie z blatem korespondowała (wiecie, listy, e-maile, czasem jakiś sms, buahahaha…). Najgorsze jest to, że ta podłoga powinna zostać wybrana w ten weekend, a musi zostać wybrana wraz z blatem, a blaty może jutro obejrzymy, a może nie. Jutro wszak musimy odzyskać nasze mebelki, które się przechowywały u Męża w pracy i mogłyby się spokojnie jeszcze tydzień lub dwa a nawet 3 poprzechowywać, ale jeden z szefów zwrócił na nie uwagę i postanowił poprosić pana konserwatora o skręcenie nieskręconych lub ich usunięcie. Więc rozumiecie, musimy pod osłoną soboty zabrać stamtąd co nasze. Wszak w Misim Domku już można je umieścić. A wracając do środy, to była też wielka, bo pierwszy raz od ponad roku poszliśmy na randkę bez żadnego dziecka! Na ogół idąc na randkę bierzemy Ursus, ale tym razem Ursus poszedł spać i Rodzice zaopiekowali się dwoma śpiochami.

250_1708Wracając z kolei do kuchni, to kafelki nad blatami nazywają się Realonda Provenza i chyba w całej glazuroserze nie ma ładniejszych. A pomyśleć, że gdybym przypadkiem na nie nie trafiła, to miałabym białe cegiełki, które najpóźniej za dwa lata wyjdą z mody… Tak, wszyscy posiadacze Mugat Blanco, Paradyż Tamoe i innych tańszych lub droższych cegiełek, Wasze kuchnie i łazienki są jeszcze modne, ale zaraz nie będą i co wtedy zrobicie?

A opuszczając Misi Domek i wychodząc na dwór, zwróćmy jeszcze na chwilę swe twarze ku niedawno otwartej Biedronce. Jest to jedna z gorzej wyposażonych Biedronek, bo masło klarowane widziałam tam tylko raz, a korzystam z tego luksusu regularnie. Otóż Biedronka jest na najlepszej drodze do wygryzienia z okolicy Żabki i innych sklepów. O ile Żabki nie szkoda, to tych innych już tak. Ustępujący pojutrze prezydent, który marzył o ożywieniu Starówki nie mógł nawet przypuszczać, że Biedronka ożywi ją skuteczniej od czegokolwiek. Na pustej niegdyś ulicy toczy się prawdziwe życie. Wiosną spodziewam sie nawet prawdziwych Cyganów z Cyganii, ale do wiosny to nie będzie nas tu, a tymczasem wokół Biedry skupili się okoliczni bezdomni. Jeden z nich był nawet uprzejmy siusiać nam w klatce. Jeden z panów bezdomnych jest nowy na dzielni i mam nadzieję, że to nie on był uprzejmy siusiać w klatce. W każdym razie ilekroć zerknę przez okno, a zerkam często, bo co chwilę wchodzę do kuchni i wzrok sam się kieruje w stronę okna, to tego pana widzę. Pan jest mocno starszy, jeszcze ma fajki lub ma na fajki, jeszcze ma torbę, jeszcze stoi wyprostowany, mijany o nic nie prosi, ale szkoda go bardzo. Bardzo mnie to rusza. Wczoraj  nawet myślałam żeby mu usmażyć kotlet i zanieść, ale zwalczyłam w sobie ten ludzki odruch. Wszak kiedyś dawno temu, gdy mieliśmy nadmiarowe kotlety i zanieśliśmy jednemu panu bezdomnemu podgrzane, on je wziął niemal z łaską i schował do plecaka na rano mówiąc, że woli pieniądze.

Na koniec konkurs-candy dla stałych czytelników. Żeby wziąć udział w candy trzeba być stałym czytelnikiem i umieścić odpowiedź w komentarzu.

Jak myślicie, dlaczego nie będziemy mieli lodówki w zabudowanej szafce?
(a) bo nas nie stać na taką szafkę
(b) bo zabudowana szafka jest brzydsza
(c) bo jesteśmy takie, że musimy sobie do lodówki przypinać różne rzeczy, a do szafki się nie da
(d) bo w chwili zakupu szafek na promocji jeszcze nie wiedzieliśmy jaką lodówkę wybierzemy
(e) bo fajniej jest kiedy lodówka nie pasuje do reszty
(f) bo to nieekologiczne zużywać dodatkowe drewno/dodatkowy mdf (nie oszukujmy się, w kuchni będziemy mieli meble z mdfu a nie drewna)
(g)bo podjęcie decyzji pod presją czasową było za trudne, a dokupić zawsze można
(h)bo drzwi od zabudowy mogą się zepsuć (cioci się popsuły i to z ikei)
(i) bo pierdu-śmierdu
(j)bo Mąż nie zgodził się na taki luksus
(k)bo bałam się w ogóle spytać Męża co sądzi

Jak zabija się w Polsce?

IMG_0211Mam dziadka, a dziadek ma raka. Miał go już w 2008, ale się wyleczył. A teraz ma znowu. Gdzie indziej. Dowiedział się o tym jakoś w sierpniu, skierowano go na 2 tygodnie do szpitala w P. Przyjęli go o dziwo od razu. Cała rodzina odetchnęła z ulgą, bo skoro tak szybko się zajęli, do tego specjalistyczny ośrodek leczenia tego właśnie raka… Dwa tygodnie badań i dziadek wrócił do domu. Od sierpnia regularnie kursuje między domem a P. W P. robią jakieś badania, w domu każą robić inne. Okazuje się, że jest jeszcze jeden rak tam gdzie był kiedyś. Albo przerzut tego, który jest. Badają, debatują, a czas leci. Badają, bo im się wydaje, a muszą mieć pewność. Muszą mieć pewność, że ten gdzie indziej jest taki sam jak ten podstawowy. Bo jeśli tak, to nie będą musieli dziadka leczyć. Nie będą musieli, bo  ich kontrakt opiewa tylko na leczenie tych właściwych. Nie będą musieli, bo przecież „i tak się nie opłaca”.

Co mówi pani doktor? Pani doktor mówi coś w stylu „jak pan się tyle lat nie badał, to nie ma co się teraz spieszyć”.