Mijany na ulicy kiosk skusił wystawą. Na wystawie błyszczyło się i czerwieniło czasopismo o apetycznym tytule „Sielskie życie”. Czasopismo zdaje się oferować wszystko to, czego pragniemy, czyli sielskość i rodzinność, ale de facto promuje snobizm i wykorzystywanie funduszy, których się nie posiada na udawanie tego, czego się nie ma. My mamy 3-osobową rodzinę, dziecko lubiące lampki, Męża uwielbiającego lampki i mnie posiadającą Maszynę Do Szycia. Baza jest niezła. Na dziecko liczyć za bardzo nie można, ono co najwyżej podrze papierowy łańcuch albo rozsypie po okolicy wypełniacz do poduszek, ale można dziecku zapewniać łańcuchy do darcia i wypełniacz w workach do rozsypywania, a ono odpłaci się okrzykami zadowolenia.
Robimy więc, co możemy by było świątecznie. Gromadzimy przyprawy do pierników i miody oraz blaszki, których 3 mieści się w piekarniku na raz. Z tychże składników pewnego wieczora, być może nawet dzisiejszego, powstaną 3 bochny piernika na pożarcie.
Posiadany łańcuch papierowy własnej roboty o tradycji dwuletniej rozdarty przez dziecko na 3 nierówne części już zawisł. Część lampek też rozwiesiłam w miniony czwartek. Inne lampki upatrzono na sezonowym straganie z chińszczyzną świecącą. Wczoraj w sklepie papierniczym zakupiliśmy 100 arkuszy papieru kolorowego na nowy łańcuch. Niestety, zestaw kolorów, jaki sklep oferował, nie pozwala jeszcze rozpocząć prac. Wymagany jest jeszcze jakiś żywy kolor szósty. Ciekawostka: kupujemy klej. Pani mi pokazuje kleje do wyboru jakbym znała się na rzeczy. Ja, co bardzo podoba się Mężowi, zmuszona jestem powiedzieć: „nie znam się na tym, znałam się 10 lat temu”. To straszne jak starość uderza w człowieka nagle i z półobrotu. Pewnego dnia idzie człowiek do sklepu i nie zna się na klejach do papieru. W moich czasach był czerwony klej Henkela i on był najlepszy.
Odwiedziliśmy pasmanterię i wydaliśmy małą fortunę na złote nici, złote sznurki, czerwoną koronkę, złotą taśmę ząbkowaną. Złotej muliny nie kupiliśmy tylko dlatego, że twierdzę iż gdzieś mam sprzed lat. Obym miała ją rzeczywiście. Mąż mówi, że najwyżej kupimy, ale serce pęka na myśl o wydawaniu kolejnej fortuny. Złote nici (12,90 zł/35m) są 41 razy droższe od nici niezłotych (4,50zł/500m). Wobec takiego faktu oraz drugiego faktu, że nić złota z wierzchu i nić niezłota od spodu się w szyciu maszynowym nie sprawdziły oraz w obliczu trzeciego faktu dotyczącego strat nici przy szyciu maszynowym pozostaje złotem zdobienie w sposób ręczny. Wypróbowałam jednak nić żółtą i ona świetnie się sprawdza w haftowaniu wzorków na czerwieni.
Odwiedziliśmy sklep z tkaninami zwany lumpeksem i okazało się, że nikt nie zainteresował się tym, na ochłapy czego czekaliśmy cały tydzień. Przyszło nam więc nie przebierać w ochłapach, lecz dokonać wyboru spośród samych cymesów. Nie ograniczaliśmy się zbytnio. Do domu przynieśliśmy 4 kg przeważnie nowiutkich tkanin w świątecznych kolorach i wzorach oraz kilogram ozdób z ceramiki.
Co najważniejsze, otworzyłam niedawno uporządkowaną szafę (szafę uporządkowałam niedawno, a otworzyłam wczoraj!) z zapasami własnymi i wydobyłam z niej wszystko czerwono-podobne i zielono-podobne. Z sobotnią pocztą (tak, poczta chodzi u nas w soboty, sama się zaskoczyłam i padłam) przyszło także 1,8 kg wypełniacza. Nie spodziewałam się, że to tak dużo, ponieważ sprzedawca twierdził, ze 0,9 kg starcza na 4 PODUSZECZKI. Paczka była zgrabną kulką, a po rozprzężeniu jej, nadymała się przekraczając dwukrotnie gabaryt dziecka.
Plan jest by stworzyć nieskończone ilości szmacianych choinek, medalionów, gwiazdek i co tam jeszcze się da w rożnych kolorach z przewagą czerwieni tak, aby starczyło na dwie zapełnione do granic możliwości choinki dziecioodporne. Mam niemal pewność, że synek z chwilach złości lub zupełnie serdecznie ale z nieporadności wytłukłby nam bombki szklane, które posiadamy z połączenia tradycji dwóch rodów ukoronowanych jedynakami. A Święta nie są jednak od tego, by złościć się na dziecko.
Mamy więc sprzęt, mamy surowce, mamy zdesperowanego Męża z chęciami do czegokolwiek, który nawet by i do maszyny zasiadł, zwłaszcza gdy patrzy jakie to fajne. Chęci mam i ja. Na jakieś pomysły też powpadałam. Jest kilka problemów. Jeden to moje dwie lewe rączki, których efekty można zaobserwować na powstałych sampelkach. Jeden z widocznych sampelków miał być choinką! Drugi problem to brak energii wynikający z tego iż na dworze piździ i wieje chłodem! Trzeci, być może najpoważniejszy z problemów to to, że 6 grudnia obdarowano nas grą Carcassonne i to z trzema dodatkami oraz kompletem minidodatków i ona pochłania więcej wolnego czasu niż go mamy. Mam poważne obawy sądzić, że ten ostatni może okazać się barierą nie do przeskoczenia.
Sampelki niewydarzone
Sample choinka
Najnowsze komcie